Wlasnie pewenie myslice ze jedynym celem w zyciu czlowieka jest poszukiwanie wiecznej milosci ktora nie przeminia ktora bedzie nadal trwac, o milos tez miedzy innymi chodzi...ale ...wlasnie jest jedno ale...ale jest ich wiele...gdybysmy w zyciu poszukiwali tylko milosci..to nie wiem jak y sie to skonczylo...wlasnie zauwarzylam ze milosc jest wszendzie tylko trzeba jo zaopserwowac...nawet jak budze sie rano to odczuwam milosc poniewarz spie pod ciplo kordlo...wokul mnie jest pokuj...w ktory ktos wlozyl duzo swojej uwagi...i czasu...teraz zmienilam podejscie do zycia...warto zyc dla siebie...a nie tylko dla drogiej bliskiej ci osoby bo wtedy mozna sie zawiesc...i to bardzo...wszyscy mowio ze zamknelam sie w sobie ze mnie juz nic nie wzroszy...i tak jest od pol roku...i juz nic tego nie zmini...lubicie moze sobie pospacerowac w samotnosci pomyslec nad swoim zyciem, wejsc na dach i oglodac godzinami w gwiazdy...? czy widzieliscie jak odchodzi dzien a przychodzi noc..??? pewnie nikt z was nie zauwazyl tego...albo jak wstaje dzien wszystko przepelnia sie radoscio, miloscio, a zarazem smutkiem...wygloda to tak jak by sie wszystko konczylo i wszystko zaczynalo od nowa...teraz dostrzegam na co wczesniej nie zwracalam uwagi...i to mnie cieszy...czy jak kiedys patrzeyliscie w niebo to widzieliscie postacie z swojego zycia...??? czy zastanawialiscie sie co jest za tymi chmurami jakie to jest interesujonce ze za chmorami jest przestrzen nieskonczona..??? co to znaczy "nieskonczona" nie ma konca ale czy wyobrzarzacie cos bez konca ?? wszystko sie konczy...nawet gwiazdy umierajo, drzewa, ludzie, uczucia, wszystko, a wszechswiat jest niezniszczalny i nieskonczony....